
Sprawdzam! Mam kiepski humor i chyba nie pozostawię na nim suchej nitki.
Dwa tygodnie temu do naszych rąk trafił pierwszy numer nowego miesięcznika, wydawanego nakładem Phoenix Press (potentata w kategorii ckliwych periodyków typu Sukcesy i Porażki, Z Życia Wzięte, czy Najpiękniejsze Romanse). Debiut wsparto kampanią medialną w telewizji, prasie i radiu. To znaczy nie, nie w radiu tylko w RMF FM. Podobno kampania była szeroko zakrojona. Chyba znajduję się zbyt blisko jej epicentrum i w ogóle najciemniej pod latarnią, bo na magazyn trafiłem zupełnie przypadkiem. Ale stało się, no to teraz sobie poużywam za wszystkie czasy...! Co się odwlecze, tym więcej drzew! - czy jak to tam szło.
Nakład pisma przewidziano na 200 000 szt. Pismo liczy 68 stron i jest miesięcznikiem za 2,5 zł. Tyle z suchych jak wiór faktów. Jeśli nie jest to cena promocyjna, to od razu magazyn wygrywa w przedbiegach z pozostałymi tytułami ogrodniczymi (więcej o polskich czasopismach ogrodniczych przeczytacie TUTAJ), na które wydać trzeba zwykle prawie piątaka.
Tenże pierwszy numer poraził mnie liczbą reklam: aż 4,5 strony na 68. To się nie dzieje naprawdę - pomyślałem.
Pewnie do pierwszego numeru wydawca ubłagał reklamobiorców, by to
oni zapłacili za reklamę i w ten sposób nie było zbyt wielu chętnych.
Jak tak dalej pójdzie, nic nie wyjdzie z moich niecnych zamiarów zmieszania z
błotkiem jakiejś lichej makulatury.
Dziarsko przeglądam jednak kolejne strony. Już na trzeciej zaskakuje mnie
wprost podany wszelaki kontakt z redakcją. Jak to, nie muszę pod
lupą przeszukiwać stopki redakcyjnej, tylko od razu wiem co, gdzie i do
kogo...? O, no to nie omieszkam!
Ostatecznie jednak omieszkałem, bo straciłem nieco rezon. Wciąż nie mam
gdzie zatopić kłów. Pożywki dostarczają mi jednak kolejne strony, te z
kalendarzem księżycowym. A było tak pięknie - wzdycham. Tak się składa, że księżycowy kalendarz biodynamiczny uważam za
jedną z większych ściem i będę w tym temacie zaciętym hejterem. Do jego
wskazówek stosowałem się nieraz, więc wiem ile jest wart. To tak, jakby kazać
czytelnikom pójść do marketu, położyć głowę na wadze i wcisnąć
>>burak<<. Albo iść do lekarza, który przepisze nam jeść łyżkę
miodu tylko przy pełni księżyca jako panaceum na anginę. Nie przystoi w
poważnej, fachowej prasie zamieszczać takich farmazonów tylko dlatego, że mają
wzięcie. Można dla draki, tak jak się czyta horoskopy w gazetach codziennych;
ale tu nic nie wskazuje, że czytając go ma mi zadrżeć choćby kącik ust. Wielkie faux pas! A tylu utytułowanych redaktorów widnieje na jednej z pierwszych stron...
W środku znajdziemy jeszcze m.in.: Ogród Miesiąca (i 300 zł za pokazanie swojego, ekhm...), Roślinę Miesiąca (królują tulipany), Temat Miesiąca (drzewa i krzewy ozdobne); mamy trochę zwierzątek (w dziale Przyjaciele Ogrodów - jaskółki i krety. KRETY ?!), 8 stron
poradnika i sporo bezpośrednich wskazówek od specjalistów. I różne inne.
Podsumowując, niezły chłam i 2,5zł lepiej wydać na piwko, od razu
wiedziałem...
Rzecz w tym, że wcale nie! Wcale w ogóle nie lepiej! Mam Ogród jest całkiem dobry i przeczytałem go z prawdziwą
przyjemnością. Czy dowiedziałem się czegoś nowego? Może i niewiele, ale to nic.
Przypomniałem sobie mnóstwo faktów, znalazłem kilka ciekawostek i przyjemnie
było spojrzeć na niektóre opracowania przygotowane w tak szerokim zakresie (np.
wszystko o sałacie). Oprócz wpadki z kalendarzem księżycowym cała reszta trzyma
dobry poziom. Czytając materiał o tulipanach, zaskoczył mnie wieniec z tych
kwiatów i… liści pietruszki kędzierzawej. W tekście o melisie wspomniano o
kosmetykach z tym zielem. W dziale Zdrowy
Ogród dowiemy się jak ratować po zimie rośliny, które uległy przeróżnym
uszkodzeniom – nie tylko te, które przemarzły (nie ma chyba tylko porady jak
dbać o brzozę po zderzeniu z Tupolewem, wszystkie inne przypadki opisano).
Bez ogródek przyznaję zasłużoną czwóreczkę dla Mam Ogród. Jeśli przynajmniej utrzyma poziom, będzie silną
alternatywą dla pozostałych tytułów sektora ogrodniczego. Pacjent rokuje dobrze,
niech mu się wiedzie.
PS 1. Nikt nie zapłacił mi za reklamę tego pisma. Od początku uprzedzałem,
że sobie poużywam.
PS 2. Piwko za 2,5zł i tak nic nie warte.
"To tak, jakby kazać czytelnikom pójść do marketu, położyć głowę na wadze i wcisnąć >>burak<<"
OdpowiedzUsuńJesteś sponsorem mojego dobrego humoru! :) haha
Do usług! ;)
UsuńNie znalazłam u siebie, a kupuję raczej wszystkie - takie hobby:) W każdym jest coś na czym warto oko zawiesić, doczytać, przypomnieć sobie to i owo. Cena faktycznie dobra, poszperam w stoiskach z prasa:)
OdpowiedzUsuńPS. Piwo za 2,5 to faktycznie nie piwo, tylko wyrób piwopodobny:)
Super wpis, pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńHmm pierwsze słyszę o tym piśmie, muszę poszukać w kioskach :) dzięki!
OdpowiedzUsuńMoi znajomi miłośnicy działek i ogrodów bardzo zadowoleni z zawartości Mam ogród. Bardzo przejrzysty układ i super zdjęcia. Świetna prezentacja pięknego ogrodu założonego na gołym- przed laty- polu. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńKupiłam, przeczytałam, kupię znowu :)
OdpowiedzUsuńach...znów to samo. może czas stworzyć pismo samemu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
http://ogrodwcentrum.pl/
Czas czytać ze zrozumieniem :)
Usuńze zrozumieniem nie podzielam zdania, bo ze zrozumieniem pismo przeczytano-przejrzano! 'silna alternatywa dla pozostałych tytułów sektora ogrodniczego' - o napewno. Rozwodzić się nie będę ale zdanie odmienne;-)
UsuńKalendarz księżycowy w tym czasopiśmie to rzeczywiście chłam. W tego typu gazetach trudno szukać dobrego kalendarza, pewnie już zauważyłeś, że gwiazdozbiory zależnie od gazetki w inne dni wypadają. Może jeszcze co do kalendarza to dasz szansę Marii Thun? ;) Ona prowadziła wieloletnie badania w tym względzie, no i swój kalendarz wyliczała na podstawie gwiazdozbiorów astronomicznych, a nie astrologiczno-wróżebnych. Napisała też kilka książek, które też są dostępne po polsku
OdpowiedzUsuń:) Pozdrawiam, Kasia
Próbuję przebrnąć przez "Dzieło życia Marii Thun", ale nie ma letko :)
Usuńa co z "kocham ogród" ? jakie spostrzeżenia?
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie czasopisma związane z ogrodem jakie są dostępne na rynku, a "Mam Ogród" jest jednym z ciekawszych, przynajmniej na razie.
OdpowiedzUsuńWszystko spoko szkoda tylko, że z roku na rok się powtarzają artykuły.
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń