Pozyskiwane
z natury surowce od niepamiętnych czasów były wykorzystywane do tworzenia ozdób
takich jak koraliki, paciorki czy naszyjniki. Używano do tego celu kości i kłów
zwierząt, muszli, cennych kamieni, bursztynu a także nasion roślin. Chociaż te
ostatnie wymagają teoretycznie najmniej obróbki, ciągle trzeba było je
wypolerować i nawlec na nić, a była to czynność nudna i długotrwała.
Istnieje jednak roślina, której nasiona nie tylko pięknie błyszczą, ale także
posiadają wewnątrz naturalny otwór. Są to nasiona trawy - łzawicy ogrodowej (Coix lacryma-jobi) czyli Łzy Hioba...
Łzy Hioba to najpopularniejsze określenie
nasion łzawicy, które bywają także nazywane łzami Dawida, łzami Maryi lub łzami
Chrystusa. Łzawica jest trawą osiągająca do 50 cm wysokości, blisko spokrewnioną
z kukurydzą. Bywa nawet nazywana jej matką - Mother of Corn.
Jak
uprawiać Łzy Hioba?
W
naszym klimacie łzawicę uprawia się jako roślinę jednoroczną. Nie jest ona
zupełnie bezproblemowa ponieważ zanim w ogóle wysiejemy nasiona trzeba je moczyć
w wodzie przez około miesiąc. Kiedy zaczną kiełkować wysadzamy je do pojemników
z ziemią a po 15 maja do gruntu. Oznacza to, że już na początku marca trzeba
rozpocząć moczenie nasion. Łzawica wymaga sporo ciepła i wilgoci, pochodzi
bowiem z Jawy i Celebesu a dwa tysiące lat temu trafiła do Chin gdzie rośnie na
wysokościach, na których uprawa ryżu i kukurydzy nie jest już możliwa.
Do
jedzenia i do ozdoby
Oprócz walorów dekoracyjnych nasiona maja także znaczenie żywieniowe jako
pasza dla zwierząt i pokarm dla ludzi. W naturze zjadają je bażanty a w azjatyckich
supermarketach sprzedawane są jako chińska jęczmienna kasza perłowa, chociaż
łzawica wcale nie jest spokrewniona z jęczmieniem. Wysoka zawartość białek
czyni te nasiona niezwykle wartościowym składnikiem zup, pieczywa i napojów. W
Korei ze sproszkowanych nasion przygotowuje się yulmu cha – rodzaj gęstej herbaty (po zalaniu wrzątkiem), natomiast
w Chinach łuskane nasiona gotuje się na wolnym ogniu a otrzymany płyn - yi ren jiang na końcu osładza cukrem. W
obu tych państwach z nasion pędzi się także bimber a jednym z nich jest
południowokoreański okroju, przygotowywany
z nasion ryżu i łzawicy. W Indiach warzy się też lokalne piwo, nazywane zhu lub dzu.
Teoretyczna
przydatność łzawicy ogrodowej jako rośliny ozdobnej jest właściwie
nieograniczona ale w praktyce… no cóż, są setki innych gatunków traw o niebo
ładniejszych, delikatniejszych i piękniej się przebarwiających jesienią. Źdźbła
ze zwisającymi wiechami nasion prezentują się dość atrakcyjnie po ich
dojrzeniu, ale nie aż tak spektakularnie.
Jednak Łzy Hioba znane są najbardziej nie ze swojej przydatności do spożycia, ale z wartości dekoracyjnej. Łzawica ma bowiem coś, czego nie ma żadna inna trawa – te niezwykłe nasiona. Ukazują się one w wiechowatych kwiatostanach po kilka naraz i mają kształt, kolor i wielkość dużej, skamieniałej kropli wody (łzy). Początkowo zielone w miarę dojrzewania brązowieją a później stają się niejednolicie czarne i jasnopopielate, czasem beżowe w nieregularne wzory. Z wierzchu są błyszczące, przyjemne w dotyku a w środku każde z nich ma niewielką perforację. Każde nasiono jest inne!
Prawdę
mówiąc, koraliki łzawicy to nie tylko nasiona. Wewnątrz każdego koralika ukryte
są także kwiaty żeńskie, z których podczas kwitnienia widoczne są wystające nitkowate
znamiona słupka. Zatem wewnątrz każdego koralika ukryty jest i kwiat, i
przyszłe nasiono. Kwiatostany męskie wyrastają ze środka koralika i po
przekwitnięciu zasychają. Zebrane jesienią i dokładnie wysuszone koraliki
trzeba oczyścić z tkwiących w środku pozostałości męskiego kwiatostanu usuwając
go pęsetą W ten sposób ułatwimy sobie nawlekanie na żyłkę lub drucik. Koraliki
można także pomalować, a najlepiej będzie to zrobić lakierem do paznokci. Tradycyjnie
najbardziej popularnym wyrobem z łez Hioba jest różaniec, jednak można z nich
także przygotowywać wszelkiego rodzaju naturalne korale, naszyjniki, plecionki,
a nawet zasłony z koralików lub grzechotki. Możliwości są nieograniczone!
Łzy Hioba ślicznie wyglądają na suchej trawie, a pomysł zrobienia z nich koralików jest świetny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam i pozdrawiam.Mam pytanie ,może znasz kto uprawia te paciorki .prosiłbym o kontakt.Zgóry dziękuje z poważaniem Andrzej.Mój tel.604361114.
UsuńPiękna, mogę moczyć nawet od stycznia:)
OdpowiedzUsuńmnie się kojarzą właśnie z różańcem, podobnie jak nasiona kłokoczki.
OdpowiedzUsuńczy u ciebie rosnie klokoczka gdzie mieszkasz bo my robimy rozance z lzawicy z klokoczki z kanny ale po klokoczke jezdzimy az na roztocze moze do ciebie byloby blizej pozdrawiam,Andrzej
UsuńAndrzeju, a mogę zapytać gdzie na Roztoczu zdobywasz kłokoczkę? Mieszkam tutaj i chętnie bym się zaopatrzyła w nasiona :-)
UsuńNo czegoż to natura nie wymyśli. Przyznam ,że nie znałam tej rośliny. Będę wypatrywać nasion.
OdpowiedzUsuńWitam. Właśnie kupiłam nasiona łzawicy,nasiona moczyły się miesiąc w wodzie, już wsadziłam do doniczek i czekam na wschody.Pozdrawiam
UsuńA możesz zdradzić gdzie kupiłaś ?
OdpowiedzUsuńNasiona można kupić praktycznie w każdym centrum ogrodniczym, ale w opakowaniu będzie około 10-20 sztuk.
UsuńWiększe ilości trzeba wyhodować samemu...
Nie ma potrzeby moczyć nasion,wystarczy na początku lutego posiać do mocno mokrej ziemi przykryć folią i trzymać w ciepłym jasnym pomieszczeniu.Na pewno skiełkują parokrotnie moczyłem i ze wschodami były problemy.Przed wysadzeniem pod folię na początku maja mają ok.20 cm
OdpowiedzUsuńEsencja z nasion tej rośliny jest mega nawilżająca (jeśli stosować ją jako toner) >< polecam
OdpowiedzUsuńALE U WAS INTERESUJĄCO :-) :-) :-). Dziś zobaczyłam te nasiona w sklepie z żywnością i zaraz pędzę poczytać o nich. Ciekawe, czy mi wyrosną. Macie czarne może? Ja kupiłam białe, nieco większe od pęczaku.
OdpowiedzUsuńW razie czego też służę telefonem: 531.812.008 W tym samym sklepie widziałam czarną soję i czarną soczewicę. Śliczne. Obie podobno ekologiczne. jeszcze nie kupiłam bo plecaczek za mały. Pozdrawiam Was moi nowi znajomi, Ania
Ciekawe :D
OdpowiedzUsuńMoja żona wykonuje różańce m. in. z nasion tej rośliny
OdpowiedzUsuń