piątek, 9 sierpnia 2013

Rośliny i upały – kiedy najlepiej podlewać?




www.cwglandscape.com
Niedawno przeczytałem taki oto artykuł: >>"Nie lej wody na liście, bo krople skupią promienie słoneczne i wypalą dziurę" [A JAK JEST NAPRAWDĘ?]<<. Podobno Sieć jest pełna sprzecznych opinii na temat tego, jak opiekować się roślinami, gdy jest naprawdę gorąco, zatem wywiad ze specjalistką z Magnolii miał zapewne w zamierzeniu rozwiać wszelkie wątpliwości w tym temacie. Nie stwierdzono jednak jasno kiedy faktycznie najlepiej podlewać rośliny i sporo w nim określeń typu „albo-albo”. Wystarczy prześledzić komentarze czytelników by przekonać się, że właściwie to każdy jest specjalistą od podlewania i wie najlepiej jak jest naprawdę :)
Postanowiłem odnieść się do najciekawszych komentarzy, żeby dorzucić do tej dyskusji swoje trzy grosze i przez chwile też poczuć się specjalistą.


[zachowano oryginalną pisownię komentarzy]

moman4 pisze: Dziwne, bo w Ogrodzie Botanicznym zraszacze działają cały dzień. Fachowcy chyba wiedza, co dobre dla roślin.
Rzeczywiście, sam obserwowałem taką akcję przez kilka ostatnich dni w Ogrodzie Botanicznym UJ w Krakowie, gdzie zraszacz od rana do wieczora przy pełnym słońcu podlewał kwiaty, wbrew wszystkiemu co się na temat sądzi. W tym wypadku myślę, że fachowcy: po pierwsze - podlewają w ciągu dnia, bo takie są ich godziny pracy; zostawienie włączonej instalacji nawadniającej na noc byłoby zbyt ryzykowne; po drogie – zostawiają zraszacze pracujące przez cały dzień, zatem kropelki nie zalegają na roślinach, podłoże jest wilgotne i stale schładzane i nic nie zdąży się poparzyć. Natomiast fakt, że w ten sposób podlewane są rośliny kwitnące jest nie do przyjęcia, ponieważ spadające krople wody niszczą większość kwiatów, odbarwiają płatki i przyspieszają ich opadanie, zwłaszcza w czasie upałów. Wąż ze zraszaczem jest zapewne tańszy niż nawadnianie kropelkowe i jest to jedyne usprawiedliwienie które mogę zrozumieć.
polsz pisze: przy wysokiej temepaturze woda na liściach nie zdąży się rozgrzać bo wyparuje. Gdyby coś takiego szkodziło to po każdej letniej burzy ginęłoby większość roślinności.
Nie do końca tak jest. Woda na liściach nie musi się rozgrzewać, żeby wywołała poparzenia. Kropelki tworzą soczewki i skupiają promienie słoneczne i stad biorą się poparzenia.

Traianusmaster pisze: "nie zdąży się rozgrzać bo wyparuje". Okej, a wytłumacz mi jak wyparuje BEZ rozgrzewania się.
Woda paruje w każdej temperaturze, tak zimna jak i gorąca, ale o tym uczymy się już w szkole podstawowej.

polsz znów pisze: (…) A najlepsze są te parzące kropelki-soczewki. Pewnie dlatego w Amazonii nic nie rośnie a wszystkie dżungle w rejonach równika są poparzone i ugotowane. Bo w tych rejonach co dnia pada, nie rzadko w samo południe
Owszem pada. A gdy pada, nie świeci słońce bo deszcz pada z chmur a nie ze słońca. Zdarza się, że po deszczu wychodzi słońce które potencjalnie mogłoby wtedy wywołać poparzenia,  ale zanim się rozpogodzi kropelki wysychają lub spływają z liści. Przyjrzyjcie się liściom roślin lasów tropikalnych. Znakomita większość z nich jest pokryta warstwą wosku, a woda spływa po nich jak po kaczce.

dziadekjam pisze: Przede wszystkim roślinek nie należy podlewać w czasie powodzi i to bez względu na porę dnia.
I bardzo słusznie! :)

Zatem podsumowując, oto jak konfigurować zestaw: roślina-woda-upał:

- Kwiaty domowe podlewamy rano/wieczorem, wtedy wykorzystają wodę najlepiej. W tym wypadku i tak wlewamy wodę do podstawki (ewentualnie wprost do gleby), dlatego nic się nie poparzy. Nie polewajmy tylko liści ani ich nie spryskujmy jeśli kwiat stoi na nasłonecznionym miejscu.

- Rabatki podlewamy tak samo: rano/wieczorem. Ja polecam jednak wieczorem, bo po co ryzykować. Nie lejemy po liściach a tym bardziej po kwiatach i wszystko będzie w porządku.

- Jeśli nawadniamy trawnik i nie możemy tego zrobić ani rano ani wieczorem, można podlewać w ciągu dnia chociaż będzie to mniej efektywne – to wszystko. Jeśli jakieś poparzenia wystąpią to i tak nie będzie to miało większego znaczenia, bo trawa się szybko regeneruje. A najpewniej w gąszczu liści i tak tego nie dostrzeżemy. Kwestia czy trawa się poparzy czy nie jest zatem bez znaczenia.

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe podsumowanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe rady na temat podlewania :). Z pewnością wiele z nich zastosuje w praktyce!

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie na studiach uczyli, że jednak rano, nawet, jeśli oznaczałoby to wstawanie o 5 rano latem. Przy podlewaniu wieczorem, gdy woda dłużej z gleby odparowuje, jest większe ryzyko rozwijania się chorób, zwłaszcza grzybowych - dotyczy to i doniczkowych i polowych. Ale z drugiej strony, moja uczelnia słynie z tego, że od jakichś 10 lat nie wykopywano cebul tulipanów z kolekcji i teraz możemy podziwiać cały zestaw choróbsk wirusowych, więc nie do końca ufałabym moim wykładowcom :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Często problemem jest to, że rośliny są tylko zraszane, nie podlewane bezpośrednio przy glebie. W przypadku dużych liści woda czasem nie dostawała się do korzeni. Ja jestem zwolenniczką automatycznego podlewania kropelkowego. Sama mam w ogrodzie tropf-blumata, który sprawdza wilgotność przy korzeniu i wlewa tylko tyle wody ile roślina potrzebuje. Uważam, że to najlepsze ze wszystkich rozwiązań.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam czasu niestety żeby rano podlewać trawnik i rośliny.. Był to spory problem bo znowu wieczorem wiadomo jak to jest. Często zmęczenie brało góre.. Za poradą szwagra zainstalowaliśmy zraszacze z cellfastu. Kurcze to jest taka świetna sprawa i ogromne ułatwienie.. polecam każdemu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam wybrać wytrzymały gatunek trawy. Zdecydowanie wolę podlewać trawę rano i ma się ona dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...