Niecny proceder zaśmiecania środowiska chińskimi lampionami miłości wciąż jeszcze jest przez niektórych praktykowany, chociaż na szczęście wzrasta społeczna świadomość szkodliwości tego paskudztwa. Zdecydowanie zdrowszym rozwiązaniem będzie wyhodowanie chińskich lampionów we własnym ogródku, ale uwaga: nawet na grządkach mogą stać się uciążliwą plagą...
Chińskie
lampiony miłości radośnie i beztrosko wypuszczane w przestworza nieraz już
zrobiły niemałą zadymę, a to podczas Nocy Kupały w Poznaniu, a to spadając na
Warszawskie Zoo.
Wypuszczania
lampionów oficjalnie zakazano już w Austrii, Australii, Brazylii, Hiszpanii, Niemczech, Nowej
Zelandii, części Kanady i Stanów Zjednoczonych. W Tajlandii przyłapanie na frywolnym
uwalnianiu lampionów (zwanych także lampionami szczęścia) może grozić nawet
karą śmierci. Pełnia szczęścia, jak widać, wiąże się tam ze sporą dawką adrenaliny.
Nie wchodząc w
zatargi z organami porządku publicznego i pozostając w zgodzie z literą prawa
chińskie lampiony w dowolnej liczbie możemy wyprodukować, na szczęście, także na własnych grządkach. Nie mam tu oczywiście na
myśli płonących ogniem szybujących
wynalazków, ale płonące czerwienią owoce miechunki rozdętej (Physalis alkekengi), które również nazywane są
chińskimi lampionami.
Roślina ta jest
blisko spokrewniona i bardzo podobna do miechunki pomidorowej zwanej także
rodzynkiem brazylijskim, któremu poświęciłem jeden z moich pierwszych postów na
blogu. W odróżnieniu od swojego krewniaka miechunka rozdęta jest jednak
znacznie bardziej ozdobna i łatwiejsza w uprawie.
Po lewej: torebka miechunki peruwiańskiej (rodzynka brazylijskiego) jest żółta, a wewnątrz skrywa żółtą jagodę.
Po prawej: miechunka rozdęta ma pomarańczowoczerwone torebki z czerwoną jagodą w środku.
Jak uprawiać miechunkę rozdętą?
Jej uprawa nie
przedstawia większych trudności. Miechunka ta jest rośliną wieloletnią, zimującą
w gruncie w postaci białych, długich kłączy. Można wykopać je jesienią u
zaprzyjaźnionego ogrodnika, który jest już jej szczęśliwym posiadaczem i
posadzić we własnym ogródku, zakopując kłącza na głębokości kilku centymetrów. Miejsca
posadzenia nie trzeba zabezpieczać przed zimą bo miechunka rozdęta to twardy
zawodnik i nawet silne mrozy jej niestraszne. Chyba, że spodziewamy się zimy
stulecia wtedy można dla spokojnego sumienia okryć ją kilkoma choinkowymi
gałązkami, na przykład ze zużytego bożonarodzeniowego drzewka.
Decydując się na
uprawę miechunki z nasion, wspaniałych ognistych lampionów doczekamy się
dopiero w następnym sezonie. Co prawda wysiana odpowiednio wcześnie (w marcu do
doniczek) i wysadzona na zagony w maju miechunka ma szansę zakwitnąć i zawiązać
pierwsze owoce, jednak nie zdążą się one prawidłowo wybarwić przed nadejściem
zimy.
Powyżej: sadzonki miechunki gotowe do przepikowania na grządki (po lewej) i te same rośliny jesienią, zawiązujące już pierwsze owoce.
Kwiaty miechunki rozdętej przypominają kwiaty ziemniaka, ale przecież nie one są tutaj najważniejsze. |
Powyżej: wyrastające wiosną pędy miechunki (po lewej) i kwitnąca roślina (po prawej)
Uwaga: rozsądnie zaplanujmy miejsce dla tej rośliny. Jeśli spodoba jej się wybrane przez nas stanowisko (żyzna, pulchna gleba i dużo słońca), może rozrastać się w szybkim tempie kolonizując coraz to większy obszar, a dłubanie w ziemi w poszukiwaniu jej kłączy nie należy do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych zadań.
Suszenie miechunki: na nietoperza!
Zastosowań
chińskich lampionów jest mnóstwo: można zjadać czerwone jagody znajdujące się
wewnątrz ozdobnych, zrośniętych kielichów; można ścinać i suszyć całe pędy lub
pojedyncze owoce i wykorzystać je do suchych bukietów, wianków i jesiennych
kompozycji; można też pozostawić je na grządkach jako długotrwałą ozdobę rabat.
Spokojnie, to tylko... przyjacielskie odwiedziny. Miechunkę rzadko atakują szkodniki. |
Chcąc wysuszyć
całe łodygi miechunki obwieszone kolorowymi torebkami, nie należy stosować
metody powszechnej przy suszeniu większości kwiatów, czyli głową (kwiatem) w
dół. Miechunkę suszymy w naturalnej pozycji, wkładając żywe jeszcze łodygi do
naczynia bez wody, lub wieszając je w przewiewnym miejscu powiązane w pęczki na
szczytach pędów. Wszystkie liście można od razu usunąć. „Lampiony” nabierają
płomiennych kolorów z końcem lata, przebarwiając się stopniowo z zielonych,
poprzez żółte i pomarańczowe, aż do zupełnie czerwonych. Ścinając pędy w
odpowiednim momencie możemy uzyskać prawdziwie tęczowe suszki. I niestety,
tylko niebieskiego w tej tęczy brak.
Lampiony nabierają rumieńców. |
Miechunkowe lampiony i koronki
Pomarańczowoczerwone
kielichy, przypominające w dotyku papierowe torebki są niebywale atrakcyjne
same z siebie, ale ozdobą do kwadratu będą także ażurowe kielichy – szkielety rozdętych
torebek. Długo głowiłem się nad tym, jak taki efekt osiągnąć. Jak sprawić, żeby
miękka tkanka uległa rozkładowi pozostawiając samo żyłkowane „rusztowanie” i nie
niszcząc przy tym czerwonej jagody znajdującej się w środku? Moczenie owocu w
roztworach różnych detergentów nie przynosiło pożądanego rezultatu, aż z pomocą
przyszła sama natura. Tworzeniu się pięknych koronkowych konstrukcji
sprzyja jesienna deszczowa aura. Kiedy powietrze przez długi czas jest wilgotne,
dojrzałe „papierowe” torebki powoli zaczynają się rozkładać pozostawiając samo
żyłkowanie. I to jest dopiero zdumiewający efekt, na który warto czekać.
Naturze można trochę pomóc, spryskując ukradkiem lampiony wodą. Doczekawszy się tych delikatnych cudeniek, niezliczone możliwości aranżacyjne staną przed nami
otworem...
Owoce miechunki rzeczywiście są bardzo dekoracyjne, lecz przyznaję, że te ażurowe cacka wyglądają zjawiskowo. Gratuluję pomysłu i pięknych zdjęć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWYglądają znakomicie, ale to nie tylko dekoracja, a samo zdrowie.
UsuńSzkoda, że nie wiedziałam wcześniej, że najlepiej skorzystać z kłącza. No nic, spróbuję w tym roku z nasionek
OdpowiedzUsuńPiekny post. Muszę sprawić sobie w tym roku miechunkę :)
OdpowiedzUsuńCo za inwencja na tych ostatnich zdjęciach! Ekstra! he he
OdpowiedzUsuńLubię suszone bukiety z miechunki, ale nie jestem fanem jej ekspansywności. Naprawdę trudno utrzymać ją w ryzach... w dodatku przez 90% sezonu w ogóle nie jest dekoracyjna, ot zwykły zielony badyl przypominający chwast. Moim skromnym zdaniem najlepiej uprawiać ją w jakimś niewidocznym zakątku ogrodu na kwiat cięty.
Ps. Już któryś raz piszesz o tęczowych roślinach... Ty chyba naprawdę lubisz tęczę! :D
Tęczowe rośliny u mnie zawsze na topie. Na pewno pojawią się jeszcze nie raz ;)
UsuńApropo.. Czy jest pan chętny na wymianę nasion kukurydzy gem Glass? Posiadam m.in. ponad 100 odmian pomidorów. Jesli tak, proszę o adres mailowy, przesle listę tego co mam. Pozdrawiam:) Pomidorowa
OdpowiedzUsuńCzemu nie, proszę przesłać listę na bez.ogrodek.blog@gmail.com
UsuńSłyszałam legendę, chyba chińską lub japońską, że w czerwonych lampionikach uwięzione są dusze i gdy się otworzą ulatują do nieba ;) ale to pewnie tylko bajka
OdpowiedzUsuńBlog ogrodniczy na który dotąd nie trafiłam? Nie do wiary.
OdpowiedzUsuńfantastyczne Łukasz! Piękne! Miechunkę muszę gdzieś dorwać!
OdpowiedzUsuń