


Zawieś oko na kwiatach wiesiołka
Roślina wytwarza jedną łodygę, które z
czasem u podstawy może się rozgałęziać, nawet intensywnie i w ten sposób
przyjmuje formę małego krzewu. Na szczycie każdej łodygi wieczorem, od czerwca do
października, otwierają się jednocześnie 1-3 kwiaty. Każdy z nich składa się z
czterech bardzo delikatnych płatków, początkowo (jeszcze w pąku) otoczonych
czterema zrośniętymi działkami kielicha. Kiedy nadchodzi pora, działki kielicha
rozdzielają się uwalniając płatki, które rozchylają się w bardzo szybkim,
widocznym gołym okiem tempie (kilka sekund)! Stwarza to wspaniałe możliwości obserwacji
zjawiska, które zwykle zajmuje znacznie więcej czasu i proces zmian ciężko zauważyć.
Jeśli dotkniemy nabrzmiałego pąka, może się otworzyć jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. Zobaczcie sami, jak to działa, a później zachęcam do
wieczornego spaceru i wiesiołkowych poszukiwań.
Żyć szybko, przekwitać młodo
Pora otwarcia
kwiatów i ich krótki żywot nie są zbyt atrakcyjną cecha wiesiołka z
ogrodniczego punktu widzenia, dlatego odmiany ozdobne wydają kwiaty utrzymujące
się nawet do kilku dni non-stop i trudniej u nich zaobserwować tak szybkie
otwieranie paków. Dziki wiesiołek dwuletni jest w tym względzie nie do pobicia.
Piękne, hipnotyzująco
żółte kwiaty aż proszą się, żeby je zasuszyć i zatrzymać ich przelotny urok na
dłużej. Nie da się niestety zrobić z nimi takiej sztuczki jak z kwiatami
bratków (tutaj), ale rozłożone pomiędzy stronami starych gazet, najlepiej w specjalnej
prasie botanicznej (tutaj) zasuszają się łatwo i bardzo szybko – płatki są
jednak tak delikatne, że wyjątkowo nie wolno w tym czasie zmieniać gazet.
Żółtej, intensywnej barwy nie da się w ten sposób jednak zatrzymać i po
zasuszeniu płatki stają się niemal zupełnie przezroczyste.
No cóż,
wiesiołek to prawdziwy sprinter: błyskawicznie otwiera kwiaty, każdy z nich
kwitnie tylko jedną noc i nie można na dłużej zatrzymać jego uroku. Patrząc na
niego można nauczyć się jak cieszyć się chwilą…
Ach, to tak! A mnie się zawsze wydawało, że przyszłam nie w porę i ubolewałam, że zaledwie 1-2 kwiaty kwitną, a reszta zwiędła.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :-) Pozdrawiam
Super wpis, pokazuje, ile trzeba mieć cierpliwości do kwiatów...:)
OdpowiedzUsuń