wtorek, 17 kwietnia 2012

Podlewanie kaktusów

Szczęśliwy kaktus to podlany kaktus! Dzisiaj o moim trwającym już trzynasty rok zainteresowaniu kaktusami i jednym z typowych błędów w ich uprawie...











Zaczęło się… niewinnie, od zakupu niewielkiego kaktusa popularnie nazywanego Fotelem teściowej (Echinocactus grusonii) za całe pięć złotych (jaka nazwa taka wartość :) Później, co tydzień zaczęły dołączać do niego kolejne egzemplarze, powiększające kolekcję. Tak jak wtedy tak i dziś przy wyborze gatunków kieruję się prostą zasadą: roślina powinna być przede wszystkim ładna. Oczywiście musi także wytrzymać okresy mojej długiej nieobecności. Wydawać by się mogło, że nic prostszego dla kaktusa, który rośnie zwykle w ślimaczym tempie i oprócz potrzeby słońca zbyt wielkich wymagań nie przedstawia. W tą pułapkę najwidoczniej bardzo łatwo wpaść, bo już wiele razy zdarzyło mi się widzieć kaktusy… zasuszone na śmierć. Rozumiem, że rośliny te mocno kojarzą się nam z gorącym, stepowym i pustynnym klimatem gdzie wody jest jak na lekarstwo. Z jednej strony – bardzo słusznie, bo kaktusy, jako typowe sukulenty są przystosowane do takich warunków bardzo dobrze. Potrafią magazynować wodę i rozwinęły różne techniki obrony przed ostrymi promieniami słonecznymi. Z drugiej strony jednak należy w równym stopniu zwrócić uwagę na te przystosowania. Ustawiając doniczkę z kaktusem na oknie z wystawą południową zapewniamy mu bezpośrednie nasłonecznienie, należy więc także zadbać o to, by miały CO magazynować.


Oto uniwersalna instrukcja postępowania z kaktusem i wodą na cały rok kalendarzowy.

Założenia wstępne:
Parapet: wystawa południowa, czyli o godzinie dwunastej wychylamy głowę przez okno żeby posłuchać hejnału, a słońce opala nam wtedy czoło.
Grzejnik: jak to zwykle (w tym wypadku – niestety) bywa, jest. Ukrył się skubaniec pod parapetem.
Populacja kaktusów: jedna okrąglutka sztuka najeżona cierniami. Bardzo go lubimy głaskać i nazywamy „Charlie”.
Doniczka: odrobiliśmy lekcje i wiemy, co to doniczka a co to osłonka. Doniczka ma dziurki w dnie i podstawkę a osłonka ma dziurki w nosie i jest bez podstaw. Doniczki lubimy, a osłonki nie. I nie dyskutować!
Dostęp do wody: nieograniczony. Najlepiej, jeśli zostanie nam trochę przegotowanej z czajnika. Zlewamy sobie ją do konewki a herbatę zaparzymy świeżą.
Chęci: całe mnóstwo. Żeby tylko potrafiły być tak samo, jak ich nie ma…

Przyjmijmy zatem, że mamy jednego kaktusa (na dobry początek) na parapecie okna od strony południowej. Wiemy o nim tyle, że jest kulisty i kłuje, ale bardzo byśmy chcieli, żeby ładnie nam rósł a jeszcze chętniej – zakwitł. Pierwsze założenie możemy spełnić ze sporym powodzeniem, drugie zależy od jeszcze innych czynników, ale o tym następnym razem. No to jedziemy:

Listopad-Marzec
Nasz doniczkowy milusiński zapada w tym okresie w sen zimowy jak niedźwiedź w swojej niedźwiedziej gawrze.
  • Jeśli lubimy chłodek i oszczędzamy na ogrzewaniu (lub po prostu studiujemy), możemy go w ogóle nie podlewać. Pomarszczy się i skurczy, ale wyjdzie mu to na zdrowie. Stanie się tak dlatego, że wypije całą wodę jaką sobie zgromadził. Czyli skończy się mu paliwo i zaśnie. I niech tak pozostanie, bo jak się zbudzi, będzie zły: słońca w zimie mało, więc zacznie się do niego wyciągać, będzie wybujały i brzydki. Poczekajmy z podlewaniem do wiosny.
  • Jeśli jesteśmy piecuchami i zimą grzejemy na maksa, kaktus raduje się z nami i nie zaśnie w ogóle. Musimy zatem spryskać go lekko wodą lub zwilżyć podłoże – od czasu do czasu, gdy przeschnie. Tylko nie podlewać! Zwilżyć, zwilżyć. I żadnego nawozu.
Kwiecień
Pora wstawać! Budzimy roślinkę, podlewając ją ciepła wodą. Może być gorąca, jeśli tylko utrzymamy w niej dłoń. Gorąca kąpiel dobrze jej zrobi; możemy przy okazji zmyć zimowy kurz. I wyczekiwać lata.


Maj-Sierpień
Charlie zupełnie świruje ze szczęścia. Wierzchołek mu radośnie błyszczy, z korpusu wysuwa coraz to nowe ciernie. Ogólnie rzecz biorąc podlewamy zawsze wtedy, kiedy ziemia w doniczce przeschnie, a ponieważ jest to podłoże o znacznym udziale wypełniaczy niezatrzymujących wodę (żwir, piasek, kruszywo, keramzyt, a nawet styropian) dzieje się to zwykle bardzo szybko. Żeby roślinka pięknie rosła, nie fundujmy jej ciągłej zabawy w kotka i myszkę. Wody powinny mieć pod dostatkiem tak, aby nie musiała martwić się o to, że koniecznie musi się jej napić, bo później, (kiedy znów zapomnimy podlać) jej zabraknie. Kiedy słońce mocno przygrzewa, podlewamy przynajmniej raz w tygodniu, nawet do syta. Jeśli jest pochmurno, po prostu czekamy aż kaktusa zacznie suszyć. Jeśli polejemy za dużo, po godzinie wylewamy resztki wody z podstawki. Pamiętamy, żeby lać wodę albo do podstawki (najlepiej) albo do podłoża. Nie oblewamy korpusu, bo chociaż woda spływa po nim jak po kaczce, pozostawia brzydkie zacieki i zmyjemy ładny meszek. Możemy dodać nieco specjalnego nawozu do kaktusów, ale najpierw przeczytajmy jego etykietkę. A później bądźmy mądrzejsi i podzielmy dawkę na dwa. Podlewamy wieczorem, po dobranocce. Wtedy pije (się) najlepiej.

Wrzesień-Październik
W powietrzu wisi lekka nutka dekadencji, robi się chłodniej i wilgotniej. Senniej. Jeśli lubimy Charliemu się przyglądać zauważymy, że właśnie teraz wyrastają mu najpiękniejsze ciernie. Po intensywnym sezonie zwalniamy tempo, podlewamy już coraz rzadziej, co dwa-trzy tygodnie.

Po sezonie: pamiętajcie, że różne gatunki mają różne wymagania. Przedstawione zasady sprawdzą się przy najpopularniejszych, łatwo dostępnych roślinach. Jeśli chcemy bardziej kaktusa dopieścić – spróbujmy zidentyfikować gatunek (służę pomocą) i dowiedzieć się skąd pochodzi a wtedy dowiemy się, czy woli pić tequilę czy whiskey...
Powodzenia!


11 komentarzy:

  1. Bardzo fajny post:) Podobnie należy podlewać agawy, które też nieraz niewinnie cierpią z braku wody, bo "przecież rosną na pustyni" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do głowy by mi nie przyszło potraktować kaktus gorącą wodą. Ale cale życie człowiek się uczy.
    Dzięki za post.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje pierwsze kaktusy i agawa w tym sezonie spędziły lato na dworze. Oszalały ze szczęścia. Teraz przeniosłam do chłodnej piwnicy i w/g wyczytanych mądrości powinny zakwitnąć. Taki rytm podobno temu służy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kaktusy to bardzo możliwe, ale agawa... to już cięższa sprawa.

      Usuń
  4. trochę wysiłku i efekty przepiękne... swoją drogą powinno się prawnie zakazać sprzedaży kaktusów z przylepionymi silikonem (sic!) kwiatkami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i całkowita racja. Jeszcze gorzej, kiedy kaktusy udają Mikołajów!

      Usuń
  5. Wybacz, że komentuję pod (bardzo) starym wpisem, ale właśnie przez niego trafiłam na twojego bloga. Pięknie tutaj, bardzo ładny graficznie blog, widać, że się starasz.

    Właśnie dostałam kaktusa (tzn. wczoraj). Szukałam jak się niem zaopiekować i pierwszy traf okazał się najlepszy. Świetny wpis! Masz super styl pisania, nie jest sucho i nudno, nie jest to zwykła, beznadziejna instrukcja z Ikei.

    Dzięki za pomoc. Mam nadzieję, że mój kaktus będzie szczęśliwy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę powodzenia z nowym kłującym przyjacielem, mam nadzieję że się solidnie zakolegujecie!

      Usuń
  6. Ja zawsze uważałam, że kaktusy raczej wolą suszę niż wodę :P Powodzenia z kaktusami!

    OdpowiedzUsuń
  7. JA szczerze zapominam o podlewaniu i robię to sporadycznie, ale kaktusy są nadal w dobrej formie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszesz, że kaktusy szybko rosną stąd moje pytanie, jak szybko rośnie taki fotel teściowej?
    Co do doniczek bez dziurki - czy zawsze jest to warunek?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...