sobota, 31 marca 2012

Kiełkowanie nasion: kiełkownica

Kalendarzowa i astronomiczna wiosna zawitała do nas już ponad tydzień temu, jednak w warzywniakach tylko wiosenny szczypiorek nas o tym przekonuje (sałata i rzodkiewka wciąż jeszcze mocno pędzone i nadmuchane nawozami). Żeby uzupełnić pozimowy niedobór energii, warto sięgnąć po naturalne witaminowe pigułki: nasiona. Wcześniej jednak te miniaturowe bomby zdrowia warto odbezpieczyć, pozwalając im wykiełkować.


Czego potrzebujemy? Posprzątajcie na stole i przygotujcie:

A. Pług, brony i siewnik, czyli sprzęt do kiełkowania.

Mamy w czym wybierać. Najwygodniej zaopatrzyć się w specjalną kiełkownicę. Naczynie to ma postać trzech tacek o karbowanym dnie. Tacki ułożone są piętrowo, od góry nakryte pokrywką i ustawione na podstawce, w której zbiera się nadmiar wody. Każda tacka posiada otwór zabezpieczony korkiem zamocowanym w ten sposób, żeby woda mogła ociekać na niższy poziom, a nasiona pozostawały na swoim miejscu.  W środku panuje wysoka wilgotność sprzyjająca kiełkowaniu, ale nasiona nie leżą w wodzie i nie gniją. Możemy na raz obsiać każdą tackę innym gatunkiem, albo co drugi dzień wysiewać na kolejnej, dzięki temu będziemy mieć stałe zaopatrzenie. Witamy w XXI wieku.



Możemy także zakupić kiełkownicę w postaci wanienki, z dziurkami w dnie, przez które nasiona nam nie uciekną. Ułatwia nam to kąpanie naszych noworodków – taką kiełkownicę należy zanurzyć na chwilę w wodzie a jej nadmiar będzie mógł swobodnie spłynąć do podstawki. Rozwiązanie to ułatwia także hodowlę, z której chcemy uzyskać tylko pędy z liścieniami lub tylko korzenie – możemy łatwo ściąć części, na które mamy chrapkę. Resztki wyrzucamy, bo nawet dżdżownica nie regeneruje się z połówki. I tu was mam, co?

Tradycyjnym rozwiązaniem będzie zwykły słoik, najlepiej litrowy typu twist lub wek. Przed wysianiem nasion dobrze jest go wyparzyć wrzątkiem. Później wrzucamy trochę nasion, zalewamy zimną wodą i odstawiamy na jakiś czas (w zależności, co siejemy). Kolejno wodę odcedzamy a nasiona przepłukujemy przynajmniej raz dziennie. Słoik powinien być lekko zakręcony. Od pewnego czasu, zwłaszcza przekopując internetowe grządki, można natknąć się na specjalne słoiki – kiełkowniki, o karbowanych denkach. Słoiczek jest plastikowy i dziurkowany, nasiona wysiewamy do nakrętki, nawilżamy, zakręcamy i całość ustawimy na podstawce. Brzmi skomplikowanie, ale system działa prawidłowo – kiełki będą, bo nasionom tylko jedno w głowie. Zupełnie jak facetom.

Kompletnie zieloni w temacie kiełków mogą wysiać nasiona wprost na talerz, tackę lub podstawkę z warstwą waty lub ligniny, tak jak się to tradycyjnie robi siejąc rzeżuchę z okazji Wielkanocy a później narzeka, że śmierdzi. Dbamy, żeby nasze mini-poletko regularnie podlewać, bo skiełkowane nasiona nie mogą wyschnąć – kiełki to nie pokemony i nie wrócą z powrotem do swoich łupinowych pokeballi. Wadę tej techniki dostrzeżemy, kiedy nadejdą kiełkowe żniwa – korzonki przerastają watę i trzeba je z niej wyplątywać. Ale można też wziąć nożyczki i ściąć zielone części. I po kłopocie.

A pamiętacie, jak w podstawówce hodowaliście fasolę na parapecie? Słoik napełniało się wodą, obciągało gazą lub bandażem, obwiązywało gumką i wrzucało fasolki do dołeczka. Kiełkowały? Owszem. Przypomnijmy sobie ten beztroski czas i spróbujmy tej metody pamiętając, że nasiona nie mogą leżeć w wodzie, tylko się z nią lekko stykać. Na pewno coś wyrośnie a nam zakręci się łezka wspomnień w oku, kiedy wszystko było tak dziecinnie łatwe…

Ale dość tego wspominania. Z prehistorii wracamy do rzeczywistości. Krakowski Kazimierz, okolice klubu Miejsce. Hipsterów ucieszy kiełkowanie w lnianych woreczkach. Możemy je uszyć sami, ozdobić motywami biblijnymi i kiełkować soczewicę, albo wizerunkiem gejszy i pędzić fasolę mung, bo woreczki najlepsze są do dużych nasion roślin strączkowych. Oczywiście trzeba je codziennie przepłukiwać, nie pomylić z praniem i nie powiesić do słońca, bo wyschnąć nie mogą. Tej metody jeszcze nie sprawdziłem, więc nabieram wody w usta. A wolałbym kiełki.

To była jazda obowiązkowa po dostępnych technikach siewu. Można zakupić kiełkownicę, a można też trzy piwa i ukraść podstawkę spod pelargonii sąsiadki. Niczego nie sugeruję, oceńcie swoje siły, finanse i przygotujcie zagony. Po piwach może być ciężej.

B. Kto sieje wiatr ten kiełków nie zje, czyli jakie nasiona wybrać.

Wypływamy na szerokie wody. Z morza dostępnych gatunków i mieszanek wybierzmy po prostu to, na co mamy ochotę. A jeśli kiełkujemy po raz pierwszy i nie wiemy jeszcze, co jak smakuje? Łatwo zgadnąć, że kiełki rzodkiewki smakują rzodkiewką, a kiełki groszku – groszkiem. Ale kto zjada lucernę czy koniczynę? I skąd wiedzieć, czy kiełki smakują tak samo jak wyrośnięte warzywa? Spróbujcie! Czeka Was wiele niespodzianek - zaskakująco pikantna czerwona kapusta i lekko orzechowa lucerna. Informacje jak długo musimy na kiełki czekać, jakich składników pokarmowych i witamin nam dostarczą zwykle znajdziemy na odwrocie opakowania. W sprzedaży są tez dostępne gotowe turbo-mieszanki nasion typu mix-energia czy mieszanka pikantna/łagodna. Całkiem smaczne, ale pamiętajmy, że różne gatunki mają odmienne czasy kiełkowania więc nie zdziwmy się, że coś już tam rośnie a coś ciągle śpi. Pośpi i wykiełkuje, bez obaw.
Nasiona kupowane w centrach ogrodniczych i supermarketach, jako te przeznaczone na kiełki różnią się od innych tym, że na pewno nie są zaprawione żadną trucizną i są starannie oczyszczone z zanieczyszczeń, także z przypadkowych domieszek chwastów. Nie warto  hodować z nich całych warzyw, bo nie są to wybitne odmiany i plon może być marny. Kiedy złapiemy już kiełkowego hopla można zaplanować wyprawę do centrali nasiennej i kupić trochę nasion hurtowo zamiast płacić za ładne torebeczki. Dopytajmy tylko, czy na pewno nie są zaprawione środkami chemicznymi i uważajmy, co bierzemy. Ziemniaki na kiełki się nie nadają i już. Możemy za to zakupić:

Brokuł
Burak ćwikłowy
Burak liściowy
Cebula
Cieciorka (ciecierzyca)
Czarnuszka
Len
Wiesiołek
Facelia
Fasola Adzuki
Fasola Mung
Gorczyca
Groch
Jarmuż
Kapusta
Kolendra
Koniczyna
Kozieradka
Lucerna (alfa alfa)
Marchew
Por
Roszponka
Rzeżucha
Rzodkiewka
Rzodkiew
Słonecznik
Soczewica
Soja
Szpinak

Na zdrowie!

6 komentarzy:

  1. O nie! Teraz przez Ciebie pałam żądzą posiadania piętrowego kiełkownika :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przekonuje mnie ta piętrowa kiełkownica - mam już parę lat, co jakiś czas testuję, czy aby może tym razem... I kolejny raz się przekonuję, że kiełki pleśnieją i trzeba je przepłukiwać pięć razy dziennie, a i tak nie wiadomo, czy to jeść, czy może jednak sobie darować. Obchodzę system i owszem, używam. Jednego pięterka, otwartego i z tą osławioną już ligniną :) (no dobra, z ręcznikiem papierowym). I wybaczcie pytanie, ale... to rzeżucha może śmierdzieć przy kiełkowaniu???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też kiełkownica zawiodła, bo nasiona pleśnieją. Teraz małe uprawiam na ligninie, jest w aptekach, bo ręczniki papierowe są wybielane chlorem. Duże nasiona kiełkuję w słoikach, w nakrętkach zrobiłam dziurki. Jest też metoda na sitku, ale nie próbowałam.

      Usuń
  3. Rzeżucha śmierdzi przy kiełkowaniu okrutnie. Ale jak już wykiełkuje, to pyszna jest nieziemsko. I nadal cuchnie. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...