wtorek, 17 czerwca 2014

Szczeć sukiennicza, kłująca niespodzianka

Dwumetrowe, kolczaste od stóp do głów rośliny mogą wydawać się mało atrakcyjnym elementem kwiatowej rabaty. W jednej z nich drzemie jednak wielki potencjał i skrywa mnóstwo zagadek. Ot, niby pospolity chwast, a jednak łobuz co się zowie. Po ostatnich paraogrodniczych historiach wracamy do podstaw, by przyglądnąć się kolejnemu rzadko już spotykanemu w uprawie zielsku - odkrywamy karty i tajemnice szczeci sukienniczej.






Na etapie mojego zafascynowania roślinami nadającymi się do suchych bukietów szczeć sukiennicza (Dipsacus sativus) była jedną z tych najbardziej pożądanych. Wtedy przez długi czas utrzymywała się w czołówce mojego rankingu a i teraz uważam ją za jedną z najciekawszych dziko rosnących roślin nadających się do zasuszania. Kiedy w końcu udało mi się dostać pierwsze sadzonki, zajęły honorowe miejsce w ogródku. Doskonale się przyjęły, zadomowiły i okupują swoje stanowisko po dziś dzień, bo wciąż nie trącę zainteresowania tą rośliną, chociaż teraz z zupełnie innych względów.

Dipsacus sativus leavesSzczeć jest zupełnie bezproblemowa w uprawie, łatwo się rozsiewa, doskonale zimuje bez okrycia i rokrocznie dostarcza wiechy kolczastych kwiatostanów. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to że jest rośliną dwuletnią i trzeba zawsze zostawić nieco młodych samosiejek, które w następnym sezonie zakwitną. Lepiej ich nie przesadzać, a jeśli już to ostrożnie, bo długi palowy korzeń nie sprzyja przyjmowaniu. Na gliniastej ziemi wyrasta wyjątkowo okazale. W pierwszym roku wzrostu rośliny formują rozetę kolczastych liści, które zimą „przytulają się” do gleby i w tej postaci zimują. Następnego roku już wczesną wiosną liście na powrót unoszą się i szczeć wznawia wzrost wydając jeden rozgałęziony pęd kwiatostanowy. Ma on przynajmniej jedną bardzo szczególną cechę i chociażby dlatego warto się mu uważnie przyglądnąć.




Wodospady i owady

Liście wyrastają z pędu parami i każda para jest u podstawy ze sobą połączona. Nie wygląda to na pierwszy rzut oka ani szczególnie ładnie ani przesadnie interesująco. Ot, są zrośnięte i cóż z tego? I to jest właśnie dobre pytanie: cóż z tego? Dlaczego są zrośnięte? Wydaje się to bardzo podejrzane, bo gdy rozejrzymy się dookoła i poobserwujemy inne rośliny to szybko stwierdzimy, że tylko szczeć wytwarza tak połączone liście. Jedna porządna ulewa wystarczy, żeby zagłębienie napełniło się wodą i dookoła pędu przy każdej parze liści formuje się spory bukłak napełniony deszczówką. Od razu widać, że to nie przypadek i roślina celowo gromadzi wodę, wciąż jednak nie do końca wiadomo po co. Jedna z hipotez zakłada, że wykorzystuje ją później w okresie suszy, jednak po pierwsze w czasie prawdziwej suszy wyparuje także ta woda zgromadzona pomiędzy liśćmi, a po drugie rośliny pobierają wodę przez korzenie, a nie przez liście. Jasne, że gdy skwar leje się z nieba to warto mieć trochę wody przy sobie, niż jej nie mieć, ale mieć i nie móc z niej skorzystać – to dopiero klapa. Doskonałym rozwiązaniem dla szczeci byłoby, gdyby umiała – jakkolwiek to nie zabrzmi – sama się tą wodą podlać. Niestety nie wytworzyła żadnego aktywnego mechanizmu by to zrobić. Gdyby tak było w czasie suszy roślina mogłaby „otworzyć” swoje zbiorniki, a woda ściekałaby po pędzie wprost do korzeni. Skoro jednak tego nie potrafi, to pobite gary… a może potrafi? Przyjrzyjmy się jeszcze raz uważnie (i ostrożnie) całej roślinie: wszędzie ma pełno kolców. Na liściach na wierzchu i od spodu, na pędach (tam zwłaszcza!), wzdłuż nerwów i nawet na kwiatostanach. Wszędzie ich pełno! Nie ma tylko na… zbiorniczkach z wodą. Ich ścianki są cienkie i delikatne, a same zbiorniczki utworzone z liści na pędzie kwiatostanowym, a więc na pewnej wysokości. Woda nie tylko może się z nich wychlapywać przy silniejszym wietrze, ale także mogą zostać podziurawione np. kiedy dotknie ich swoim kolcem końcówka tego samego liścia, który formuje zbiornik u swojej nasady. I wtedy właśnie woda może wyciekać wprost do korzeni. To taka moja autorska hipoteza, zresztą nie pierwsza jaką postawiono w przypadku szczeci.


Według kolejnej szczeć sukiennicza może być rośliną częściowo… owadożerną! W wodzie gromadzącej się w zagłębieniach liści mogą topić się owady (mszyce i inne szkodniki zagrażające szczeci), ich ciała ulęgają rozkładowi a roślina wykorzystuje uzyskane w ten sposób składniki mineralne. Tą hipotezę próbowano zweryfikować uprawiając poletko roślin, które dokarmiano owadami oraz drugie poletko, gdzie błoniaste zbiorniki zostały od razu podziurawione, tak żeby nie gromadziła się w nich woda deszczowa. Dokarmianie roślin owadami nie wpłynęło w znaczący sposób ani na ich wzrost ani na ich rozwój, jednak zaobserwowano pewien wpływ na ilość i jakość wytworzonych później nasion. Oczywiście dokarmiane rośliny zawiązały ich nieco więcej. TUTAJ można znaleźć publikację na ten temat. Wyniki tych badań na pewno nie są decydujące i wymagają dalszych doświadczeń. Przeciw idei owadożerności szczeci świadczy fakt, że wcale nie potrzebuje ona dodatkowego źródła azotu, tak jak pozostałe rośliny owadożerne rosnące na ubogich w ten pierwiastek stanowiskach. I że nie napełnia zagłębień swoim sokiem zawierającym enzymy, lecz zwykłą deszczówką.


Wydaje się, że na ostateczne rozwiązanie tej zagadki przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, a może nigdy nie dowiemy się dlaczego szczeć postanowiła zbierać wodę opadową i jaki ma z tego pożytek. Tajemnica na razie wciąż pozostaje nie do końca wyjaśniona.

Nie ma szczeci bez kolców

 Fuller's Teasel flowers

Kolczaste kwiatostany szczeci sukienniczej zakwitają czasami już w czerwcu drobnymi (białymi, jasnofioletowymi lub purpurowymi) kwiatami. Rozwijają się one stopniowo tworząc kwitnącą obrączkę pośrodku kolczastej główki. Jako kolejne otwierają się kwiaty leżące poniżej i powyżej tych pierwszych i wygląda to w ten sposób, że kwitnący okrąg rozdziela się na dwa – jeden przesuwający się ku wierzchołkowi, a drugi w kierunku podstawy kwiatostanu. Pojedyncze kwiaty są niewielkie i mało efektowne, a cały kwiatostan aż najeżony jest kolcami. W tym momencie opowieści wkracza mój tato z ciekawą historią z czasów swojej młodości. Jako mały chłopiec wraz z kolegami znaleźli sprytny sposób na dokuczanie płci przeciwnej, jak to wśród dzieciaków bywa. Na kolczasty kwiatostan szczeci nabijali inne, bardziej okazałe kwiaty i w ten sposób powstawał jeden wielki, kolorowy mega-kwiat. Takim cudem obdarowywali dziewczynki, zachęcając je do powąchania niezwykłego znaleziska. Oczywiście pod płatkami kwiatów znajdowały się kolce szczeci i zanurkowanie nosem w piękny podarunek kończyło się zwykle bolesnym pokłuciem nosa dziewczyn i salwami śmiechu chłopaków. Takie oto rozrywki miały dzieciaki we wczesnym średniowieczu, ale pewnie i te dzisiejsze są porównywalne, bo przecież nic nie cieszy tak jak nieszczęście bliźniego.

 Fuller's Teasel, Dipsacus sativus

Pożytek w domu i zagrodzie


Ale zostawmy te końskie zaloty, bo kolczaste kwiatostany szczeci znalazły dużo bardziej pożyteczne zastosowanie. Wykorzystywano je w bardzo prostym narzędziu - grzebieniu do gręplowania wełny: zamocowane w specjalnej szczotce główki obracały się wokół własnej osi, rozczesując splątane włosie. Zużyte kwiatostany z połamanymi kolcami wymieniano po prostu na nowe. Dzisiaj nikt już tak pracochłonnej metody nie stosuje, ale szczeć jest pożyteczną rośliną także z innych względów: jej dojrzałe nasiona uwielbiają wyjadać szczygły, dlatego sadząc szczeć w ogródku możemy do niego zaprosić te piękne ptaki. I nie tylko ptaki – motyle także uwielbiają szczeć i zlatuję do jej kwiatów całymi chmarami. A suszone kwiatostany bywają wykorzystywane we florystyce, do tworzenia suchych kompozycji.

foto: www.botanicalgarden.ubc.ca

Jeśli tak jak ja widzicie same zalety szczeci, nie pozostaje nic innego jak urządzić dla tego łobuza kącik w ogródku. On także - jak w reklamie Werther's Original - jest kimś wyjątkowym.

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy i wielowarstwowy artykuł. Teraz, gdy upewniłam się, że szczeć udaje się na gliniastej glebie po prostu muszę ją zdobyć do swojego ogrodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie już zapomniałam co to jest za roślina. Kiedyś była bardziej popularna, zbierało się potem i suszyło. Teraz jest bardziej zapomniana, a szkoda...
    pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmmm. Czego to człowiek nie wymyśli! Pomysłowe i zapomniane urządzenie.
    Pozdrowienia:)
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. a do tego ma właściwości lecznicze jak jej kuzynka szczeć pospolita, muszę zaprosić ją do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno dużo lepsza na boreliozę niż szczeć pospolita

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepiej leczy korzen macerowany w wytrawnym winie z dodatkiem miodu. Pic po 7 kropel dziennie. Leczy mase chorob.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...