Kiedy do jesiennego ogrodu stopniowo
dociera kolejne zlodowacenie, zwane przez niektórych nonszalancko zimą,
zabieramy do pomieszczeń naszych tropikalnych zielonych podopiecznych. Trzeba
jednak być ostrożnym, żeby wraz z nimi nie przezimować ich nieodłącznych
towarzyszy: popularnych i uciążliwych szkodników. Te małe gagatki dobrze
wiedzą, co nadchodzi i zrobią wszystko, by na gapę zagościć w naszym mieszkaniu.
Miejcie oczy szeroko otwarte, bo na ciepło kominka i ucztę na parapetach chrapkę
mają wyjątkowo wstrętne robale...
"Co skacze i lata po drzewach i kwiatach?" Koniki polne? Akurat, chcielibyście!
Jesienne szkodniki!
Gąsienice
Gąsienice motyli i ciem
najłatwiej dostrzec. Ramolą się po liściach i łodygach pozostawiając po sobie
solidne spustoszenie. Zazwyczaj są dość wybredne w wyborze swojego ulubionego
papu, ale postawione przed widmem nadchodzącego ochłodzenia potrafią spałaszować
niemalże wszystko, co nawinie im się pod nos. Późnojesienny wylęg gąsienic musi
się spieszyć, aby przed nadejściem mrozu przeistoczyć się w poczwarki. Na moich
pięknych nasturcjach w tym roku rozgościły się gąsienice bielinka kapustnika i
wciągały jej liście bez opamiętania, jak odkurzacz. Później powędrowały do tuneli foliowych by
tam poczęstować się bazylią i liśćmi boćwiny. Oczywiście tych roślin nie
zabieram na zimę do domu, ale inne, rosnące obok w doniczkach– już tak.
Początkowo gąsieniczki są małe i nie od razu widać efekty ich żerowania.
Stopniowo w liściach zaczynają się pojawiać coraz większe dziury, a dookoła
rozsypane są czarne kuleczki, czyli gąsienicowe bobki. Kiedy gąsienic nie jest
dużo (a zwykle ich populacja nie osiąga rozmiarów plagi egipskiej) najlepiej
pozbyć się ich zbierając je ręcznie. Owszem, rozrywka to wątpliwa, ale
skuteczna i bezpieczna. Butelki z chemikaliami warto zostawić na inną okazję. Na
drugi i trzeci dzień warto ponownie sprawdzić czy pozbyliśmy się wszystkich
osobników. Skryte pod liśćmi i w różnych zakamarkach tylko czekają, kiedy sobie
pójdziemy i myślą, że nas przechytrzą. Nie dajcie się zwieść! Jeśli niechcący
dostaną się wraz z roślinami na nasze parapety, powędrują na sąsiednie rośliny
i efekty takich wycieczek mogą być opłakane w skutkach.
|
Ślady żerowania gąsienic bielinka na liściach nasturcji. |
|
Wesołe trojaczki - gąsienice bielinka kapustnika |
Tarczniki
To jedne z najgorszych
szkodników, które można zabrać do domu. Pojawiają się wtedy, gdy jest ciepło i
sucho, dlatego często atakują uprawy w szklarniach. Niezwykle trudno się ich
pozbyć, bo są cokolwiek nieruchawe i efektów ich egzystencji w naszych
kolekcjach nie widać od razu. Przytwierdzają się do zielonych części roślin,
najczęściej do niezdrewniałych jeszcze łodyg i wysysają co najlepsze: roślinny
słodki soczek. Z zewnątrz wyglądają jak malutkie tarcze i stąd wzięła się ich
nazwa. Pod tarczowym pancerzykiem schowana jest reszta korpusu , a w przypadku
samic – także jajeczka. Jeśli uda im się opanować jakąś roślinę a my przegapimy
początkowe stadium rozwoju populacji, będzie już tylko gorzej. Walka z nimi
jest trudna, bo pod tarcznikowy pancerz trudno się dostać. Kilka osobników można
zeskrobać ręcznie, ale jak usunąć całą kolonię? Na rynku dostępne są gotowe
chemiczne preparaty lub pałeczki, które wciskamy do podłoża w doniczce z
zaatakowaną rośliną. Intensywnie oblepione szkodnikami pędy czasami trzeba po
prostu odciąć. Tak czy inaczej, porażone egzemplarze trzeba jak
najszybciej odseparować od zdrowych jeszcze okazów, by zapobiec
rozprzestrzenianiu się tarczników. Pozostające w kwarantannie rośliny ciągle
trzeba także obserwować pod kątem pojawiania się nowych szkodników. Tej jesieni
łupem tarczników padły moje figi, które wyhodowałem z nasion zeszłego roku.
Kiedy brutalna prawda wyszła na jaw, było już bardzo źle. Objawem żerowania tych
pluskwiaków jest więdnięcie roślin, żółknięcie liści i stopniowe zahamowanie
wzrostu.
|
Tarczniki na łodydze figi. |
|
Zaatakowany pęd figi. Te brązowe plamki to właśnie tarczniki. |
Mszyce
Mszyce zna każdy ogrodnik, od
amatora do profesjonalisty. Większą sławą wśród szkodników roślin cieszy się
chyba tylko stonka ziemniaczana. Mszyce atakują zazwyczaj całymi koloniami gdyż potrafią
się bardzo szybko rozmnażać: nie zawsze potrzebują do tego swoich samców.
Najłatwiej naszej uwadze uchodzi obecność mszyc zielonych, których ubarwienie
zlewa się z kolorem zaatakowanych pędów i liści. Czarne mszyce są za to
wyjątkowo obrzydliwe (też tak uważacie?). Wyróżnia się formy uskrzydlone, które
mogą szybko przemieszczać się na kolejne rośliny i formy bezskrzydłe, które tylko
nieporadnie kroczą po pędach. Te daleko przed nami nie uciekną. Zresztą zwykle
są tak bezczelne, że nawet nie maja takiego zamiaru i jedyne co im siedzi w
głowach to opijać się słodkim sokiem naszych najładniejszych (no oczywiście!)
okazów. Nadmiar słodkiego soku wydzielają w postaci spadzi, którą znowu
upodobały sobie mrówki. I tak jedno mszycowe plemię potrafi rozrosnąć się
szybko do rozmiarów całego ekosystemu i skolonizować kolejne rośliny.
Przyniesione nieopacznie do domu mszyce rzadko opanowują jednak kolejne kwiaty a ich
obecność szybko wychodzi na jaw, bo ulubionym miejscem posiadówek mszyc są wierzchołki
pędów, na których łatwo je dostrzec. Poza tym jeśli ukryją się pod liśćmi,
powodują ich karłowacenie i zwijanie się. A to już wyraźny sygnał, że coś tu
jest nie halo najwyższa pora przeciwdziałać. Chemiczne lub biologiczne opryski
(np. wywarem z czosnkowych łupin) szybko położą kres temu wesołemu i
beztroskiemu biesiadowaniu. Do oprysku warto dodać trochę płynu do mycia
naczyń, żeby zwiększyć jego przyczepność, bo po mszycy wszystko spływa jak po
kaczce. Jak powszechnie wiadomo, naturalnymi wrogami mszyc są biedronki i
złotooki, zwłaszcza larwy. Nasi sprzymierzeńcy!
|
Kto schował się pod liściem nasturcji? Tym razem to nie Calineczka. |
|
Mszyce w natarciu! |
|
Larwa biedronki, poczwarka i dorosłe owady. |
Powyżej: dorosły złotook i dorosła biedronka, która właśnie opuściła swoją poczwarkę. Podobnie jak małe dalmatyńczyki, biedronki dostają kropek dopiero po pewnym czasie!
Mączlik szklarniowy
Mój najmniej ulubiony szkodnik,
jeśli miałbym wprowadzić taką klasyfikację. Z wyglądu przypomina skrzyżowanie mszycy i muszki owocówki. Ma około dwóch milimetrów długości, jest biały jak piekarz i potrafi latać. Upodobał sobie szklarnie i rośliny w nich rosnące,
zwłaszcza te o jasnym kolorze liści i zwłaszcza jesienią, akurat kiedy robimy jesienną
przeprowadzkę tropikalnym roślinom. Mączlik, chociaż niewielki, główkuje dobrze:
kiedy skończy mu się pożywienie na łące, migruje do szklarni, a stamtąd autostopem
do mieszkań. Kiedy chcąc się ich pozbyć potrząśniemy zaatakowaną rośliną, owady
te wzbijają się w powietrze a my myślimy, że kłopot z głowy. Niestety na
liściach pozostają ich mikroskopijne jajeczka, które przyniesione do mieszkania
wraz z doniczkowymi pensjonariuszami szklarni dadzą kolejne pokolenie mączlików. Tego roku mączliki gromadnie rozlokowały mi się na liściach malin,
po ich spodniej, srebrzystej stronie. Nie dziwi mnie to specjalnie, bo mączliki
maja słabość do jasnych kolorów, a już zwłaszcza do żółtego. Fakt ten
wykorzystano do ich zwalczania, produkując żółte tablice lepowe. Dostępne są
także antymączlikowe chemikalia, do których podobnie jak w przypadku mszyc
warto dodać kilka kropel Ludwika.
|
Niby nic, a tak to się zaczęło. Widzicie ten biały nalot? |
|
Sprawca całego zamieszania: mączlik szklarniowy. |
A z jakimi szkodnikami Wy w tym roku mieliście do czynienia?
Lisy mi non stop kompostownik rozkopują. Przełażą pod siatką i wykopują kosteczki po kurczakach. A może to jakieś zdziczałe psy? Po tropach ciężko rozróżnić.
OdpowiedzUsuńKosteczki po kurczakach w kompostowniku??
UsuńAle się uśmiałam. Ale to prawda, jest :) Śmiałam się sama z siebie, bo ostatnio starsznie się zastanawiałam, skąd ja mam ślimaki w domu :) Takie piękne i dorodne, harcujące po moich kwiatkach!!!! :) No, i eureka :) Olśnienie :) Matko, czasem jednak czuję się blondynką :)
OdpowiedzUsuńa jaka byla przyczyna? bo nic wiecej nie widze o slimakach na stronie?
UsuńU mnie mączliki na jarmużu się rozpanoszyły... Jeszcze tydzień temu siedziały na spodniej stronie liści :-)
OdpowiedzUsuńMączliki + jarmuż to mój duet z zeszłego sezonu. Widać tą dwójkę wyjątkowo do siebie ciągnie :)
UsuńU mnie zawsze mączlik siedzi na jarmużu, chociaż wszędzie jest napisane, że jarmużu nic nie rusza. Cały sezon jest oblepiony i nie da się go jeść. Na żadnej innej roślinie go nie ma. W tym roku czekam do dłużej trwających przymrozków, może go wytępią. Nie chcę pryskać chemią, ale chyba będę zmuszona, bo nie mam za dużo wariantów eko ochrony.
UsuńGosiu, próbuj podłączyć na przedłużaczu odkurzacz i co kilka dni wciągnij nim wszystkie mączliki, które fruwają nad jarmużem (żeby nie składały kolejnych jajeczek) + dodatkowo opryskaj swój jarmuż jakimś ekologicznym preparatem, może wywar ze skrzypu pomoże? Tylko musisz dodać do niego troszkę płynu do mycia naczyń (najlepiej Ludwika, bo jest biodegradowalny) bo bez tego zarówno po jarmużu jak i po mączlikach wszystko spływa jak po kaczce. Powodzenia! :)
UsuńJak opryskamy rosliny Ludwikiem to ile zachowac dni karencji,by nam nie zaszkodzil?
OdpowiedzUsuńPłynu dodajemy tylko dla zwiększenia przyczepności innych środków, wystarczy tylko kilka kropel. W przypadku roślin ozdobnych nie jest istotny okres karencji, bo przecież i tak ich nie zjadamy :) Natomiast jeśli są to rośliny jadalne to wystarczy je dobrze umyć przed spożyciem, tak jak płuczemy naczynia po umyciu :) Odpowiedni okres karencji dla środków ochrony roślin zawsze jest podany na opakowaniu i to tego okresu należy przestrzegać.
UsuńUgh. Brzydko to wygląda. Na szczęście można sobie z tymi szkodnikami jakoś poradzić :)
OdpowiedzUsuńW moim ogrodzie miałem kiedyś problem ze szkodnikami, jednak udało mi sie z nimi uporać. Chciałbym Wam polecić stronę https://www.syngenta.pl/uprawy/zboza/tilt-turbo-575-ec , gdzie znajdziecie obszerne opisy środków ochrony roślin.
OdpowiedzUsuń