poniedziałek, 31 marca 2014

Magazyn "Mój Ogródek" - recenzja

czasopismo ogrodniczeTa-dam! Ledwo dwa miesiące temu zadebiutował nowy magazyn ogrodniczy, a tu kolejna nowość rozpycha się na kioskowych półkach! Jaki jest „Mój Ogródek”? Czy da się go zjeść ze smakiem w okresie postu?









Peleton ostatnio mocno się zagęścił. To dobrze, bo kiedy konkurencja poczuje na karku oddech rywali może zmobilizuje siły na ucieczkę w nową jakość. Przydałoby się. „Mój Piękny Ogród”, „Przepis na ogród”, „Mam Ogród”, a teraz jeszcze „Mój Ogródek”. Oesu, troi i czworzy mi się w oczach od tych nazw i już sam nie wiem, o co mam w kiosku pytać. Całe szczęście, że nie wydaję Bez-Ogródka w papierowej formie, bo i sprzedawcy dostaliby kociokwiku od tego ogródkowego Scrabble. W takim zestawieniu „Magnolia” brzmi jak Szczebrzeszyn!

„Mój Ogródek” wydawał mi się błyskawiczną odpowiedzią wydawnictwa działkowiec na „Mam Ogród” o którym pisałem TUTAJ. Z ciekawością oczekiwałem więc dnia premiery. W piątkowy poranek w podskokach pobiegłem do kiosku, wyskrobałem 2,49zł i jeszcze ciepły zjadłem go na śniadanie.
A mamusia ostrzegała, że po ciepłym pieczywie może rozboleć brzuszek…

Krój na miarę, siły na zamiary

gazeta mój ogródekFormat zeszytowy (A5), w jakim wydano „Mój Ogródek” wygląda mocno niepoważnie i w niewielu przypadkach może się sprawdzić. Ogrodnictwo nie jest tym przypadkiem. Tutaj chcemy oglądać piękne fotografie, podobnie jak w magazynach o modzie czy wnętrzach, ale muszą być one wyraźne, duże, kolorowe… Zdjęcie rabaty o wymiarach 2 x 3 cm jest nieporozumieniem. Sytuację pogarsza jeszcze naniesienie podpisów zdjęć NA zdjęcia, oraz dodanie im czarnego tła. Wygląda na to, że ktoś tu się doktoryzuje w obsłudze Painta.



Można by się upierać nad tłumaczeniem, że w zamyśle wkładamy pisemko do kieszeni ogrodniczek (format sprzyja) i idziemy na zagony. W dowolnym momencie wyjmujemy poradnik i postępujemy według jego wskazówek.
A teraz łapka do góry: kto tak robi? Zagony to nie kuchnia, bez większego trudu można ogarnąć przepis na posianie marchewki.

Gdzie ogrodników sześciu…

To miłe, kiedy czytelnicy mogą współtworzyć magazyn. Wysyłać zdjęcia, pokazywać swoje ogródki, opisywać historie. „Mój Ogródek” z każdej niemal strony pisma do tego zachęca, jednocześnie podkreślając jak ważna jest opinia czytelników. Bardzo proszę, oto moja opinia: guzik mnie obchodzi, co rośnie w ogródku mojej sąsiadki. Mogę do niej pójść, popytać i porozmawiać, ale czytać o tym w gazecie nie czuję potrzeby. Nie ruszają mnie błagalny ton i łzawe oświadczenia w stylu „jesteśmy dla Was”, „napiszemy o wszystkim co Was interesuje”, „odpowiemy na każde Wasze pytanie”, „piszcie, dzwońcie do nas”.

Drodzy redaktorzy WSZYSTKICH pism świata, to WY tworzycie treści, to WY kreujecie trendy i opinie i to WY macie mi powiedzieć, czego ja chcę, a nie pani Józia zza płotu, której pięknie zakwitło pięć tulipanów. Józi pogratuluję osobiście, bo w istocie pięknie.


O czym pisze „Mój Ogródek”? O różnych takich, że żonkile kwitną wiosną i jak posadzić róże. Eksperci odpowiadają na pytania czytelników i próbują rozwiać wątpliwości jak założyć oczko wodne. Taki ogródkowy jam session, porywający jak dżem truskawkowy. 

Na koniec – jeszcze kilka słów od wydawnictwa z moją niewielką korektą, jako podsumowanie.

Dlaczego "Mój Ogródek" jest taki wyjątkowy?

>>Bo w prosty sposób odpowiada na najbardziej skomplikowane pytania pytania niedzielnych ogrodników. Jego wygodny bezużyteczny kieszonkowy format pozwala, by był z Wami zawsze, gdy go potrzebujecie. Jego oryginalna banalna forma sprzyja rozpoczęciu dyskusji na temat ogrodnictwa, zdrowia, urody i kulinarnych inspiracji. Spróbujemy w nim upchać wszystkiego po trochu bo nie mamy lepszego pomysłu; to Wy drodzy czytelnicy nam powiedzcie czego chcecie bo mamy mętlik w głowie. I co najważniejsze możecie podzielić się w nim własną wiedzą, pochwalić ogrodem, zapytać… bo te internety panie, to ja to się na tym nie znam. Fejsbuk? Z seriali to tylko „Plebanię” oglądamy.
Zapraszamy do współtworzenia magazynu i czekamy na pytania, porady, listy. Naiwnie przyślijcie nam Wasze zdjęcia i teksty za friko, będziecie mogli się jarać, że ukazały się w prasie a my przyoszczędzimy na wynagrodzeniach dla autorów.<<


„Mój Ogródek” – nowy miesięcznik ogrodniczy; pierwszy numer od 28 marca w kioskach i salonach prasowych czeka na Wasze OPINIE.

10 komentarzy:

  1. Uśmiałam się po pachy :) Piękny tekst, z nutą dowcipnego sarkazmu :)
    Nie czytałam tego wydania i fakt, ze za darmo chcą od ludzi materiałów do gazety to przesadza. W internecie są dostępne wszystkie niezbędne informacje, już nie pisząc o książkach z biblioteki. Szkoda zachodu na taki chłam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się uzależniam od humoru na tym blogu :) rotfl!

    OdpowiedzUsuń
  3. Naczelni magazynów ogrodniczych wszelkiej maści i formatu drżyjcie i zżerajcie już z nerwów pazury, Łukasz czyta i recenzuje:)
    Format dyskwalifikuje na wstępie, treść o ogródkach sąsiadek powinny być dodatkiem, a nie treścią samą w sobie. Mam kilka takich kieszonkowych magazynków, dawali w gratisie do czegośtam - banalne były niesłychanie. Tekst o wynagrodzeniach był genialny:) Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, ze tak się właśnie robi - ludzie przesyłają zdjęcia i tekst, który może lekko zredagowany staje się zapełniaczem kilku stron i to za ile? Za 100 zł często (za tyle sprzedaje się prawa do zdjęć i tekstu). Ale można się pochwalić przed sąsiadką:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taa... ominęłam dzisiaj pisemko wielkim łukiem, bo nie wyglądało na kompetentne i teraz okazuje się, że miałam rację nawet nie zaglądając do niego ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajaj jaka szkoda, że format A5... :( Jeszcze nie miałam okazji kupić, teraz się zastanowię. Z opisu przypomina mi to trochę "Przepis na ogród" (Burda Media Polska), ale ten przyznam, że mimo formatu lubię poczytać - fajnych rzeczy czasem się dowiem, co tam ludzie robią inaczej... :)

    Recenzja świetna sama w sobie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zadziwia mnie ten wysyp ogrodniczych magazynów. Nie proponuja nic nowego w formie i treści. Pewnie zgodnie z zasadą; Najbardziej lubimy to co znamy. Ten magazyn firmuje wydawnictwo Działkowiec. Działkowiec wg mnie zszedł na psy; a to jest takie gorszze dziecko tego wydawnictwa.
    Mnie nie przeszkadza, to, że pokazuje się ogrody sąsiadów (no bo niby, kto ma mieć te ogrody jak nie sąsiedzi). Chodzi jednak o to, żeby te ogrody były w lepszym guście; bo jednak w gruncie rzeczy to pokazują bezguście. No tak, ale do tego trzeba wyjść z atmosfery wzajemnej adoracji redaktorów pism (wystarczy prześledzić rotację redaktorów w czaopismach ogrodniczych), spojrzeć krytycznie na ogrody czytelników (nie chodzi mi tylko o estetykę), zaproponować coś więcej niż zdjęcia ze stocków (fotoedytorom podobają się zazwyczaj te same obrazki), przestać podpierać się stopniami naukowymi ekspertów (za to "kocham" Działkowca) i zacząć pisać z pasja o ogrodach i ogrodnictwie.
    Uwagi kolegi złosliwca bardzo trafne. Nic dodać nic ująć :).
    Ja dodam, że w ostatnich czasach bardzo poprawił się poziom Mojego Pięknego Ogrodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, o podpieraniu się stopniami naukowymi już nawet nie wspominałem ale dobrze wiedzieć, że nie tylko ja zauważyłem ten dziwny trend, który pojawił się w prawie wszystkich pismach. Wielki szacun dla wszystkich panów doktorów i profesorów, na pewno zasługują na swoje tytuły, ale dlaczego straszyć nimi z każdej strony...?

      Usuń
  7. Trafiłam na Twojego bloga jakieś pół godziny temu i ...już Cię uwielbiam. Lekarstwo na chandrę, niepogodę i płaski brzuch. Dziękuję i zostaję wierną fanką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba. Doszły mnie słuchy, że regularne czytanie Bez-Ogródka pomaga także na płaskostopie i lumbago, ale to jeszcze wymaga potwierdzenia ;) Czytaj na zdrowie, pozdrowienia!

      Usuń
  8. A ja na razie kupuje wszystkie czasopisma ogrodnicze ponizej 8 zl. Jestem poczatkujacym dzialkowiczem i na razie w kazdym z nich znajduje porady i inspiracje.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...